spoleczenstwo

Nie reklamówki a ich zawartość, głupcze!

Od jakiegoś czasu społeczeństwo opanował szał myślenia ekologicznego. Za każdym razem, gdy jestem w sklepie widzę hordy uśmiechniętych, obładowanych różnymi produktami ludzi, którzy zamiast wygodnie nieść zakupione dobra w wygodnych, jednorazowych torebkach, kupują torby z folii grubszej lub papierowe (pomijam fakt, że i tak spora część z nich wyrzuci owe torby do lasu, aby nie płacić za wywóz śmieci). Najgenialniejsze w całym tym cyrku jest jednak to, że ludzie ci naprawdę wierzą, że ratują w ten sposób świat przed zagładą ekologiczną.

Ciekaw jestem jednak, jak duża część tych wspaniałych zielonych ludzi myśli o ekologii sięgając po towar leżący na półce. Oto prosty test: czy kupując batonik szkodzisz przyrodzie? Zapewne odpowiesz, że TAK, bo przecież batonik jest opakowany w paskudne foliowe coś, co rozkłada się miliardy lat. Sam batonik uznasz natomiast za nieszkodliwy. I tu właśnie jesteś w błędzie. Tak, tak. Oto wkładając kupione batoniki do papierowej torby ratujesz lokalne wysypisko śmieci przed przepełnieniem (a tym samym sprawiasz, że lokalne władze spokojnie odpoczywają nie musząc inwestować w lepsze spoby utylizacji śmieci), a jednocześnie skazujesz na śmierć mnóstwo ładnych stworzonek (ale przecież one są gdzieś daleko).

Może już najwyższy czas skończyć z eko-szarlatanerią i eko-terroryzmem i zabrać się na poważnie za ochronę środowiska, a nie uspokajanie naszego sumienia.

Zwykły wpis

23 myśli w temacie “Nie reklamówki a ich zawartość, głupcze!

  1. Gladeria pisze:

    Ale od czegoś trzeba zacząć… Tutaj nie chodzi o to, aby całkowicie wyeliminować rzeczy, które niszczą środowisko, bo to jest niewykonalne. Myślisz, że nage ludzie przestaną pakowac produkty spożywcze w torebki foliowe – nie, że zmiejszy sie zuzycie paliw i używanie nawozów sztucznych – nie, że ludzie zaczną chodzić w lnianych rzeczach – nie… Małymi kroczkami można dojść daleko. Ważne, że ludzie chcą – a chcieć to móc… Łatwo się krytykuje…

  2. @Gladeria:
    Nie. Myślę, że ludzie z tych produktów nie zdecydują. Myślę także, że takimi małymi kroczkami idziemy bardzo powoli w kompletnie złym kierunku – zamiast poświęcać się myśleniu, jak skutecznie utylizować odpadki (jest już kilka bardzo ciekawych technologii), skupiamy się nad tym jak sprawić, żeby wyrzucić na wysypiska ułamek promila mniej.
    To nie śmieci są problemem, lecz to, co z nimi robimy (i czego nie robimy).

    @Marzatela:
    Wybacz, nie wierzę, aby akcja ta w jakikolwiek sposób wpłynęła na ludzką świadomość. Akcje tego typu służą jedynie uspokojeniu sumienia.

  3. Gladeria pisze:

    Hmm… Twoje myślenie jest jak najbardziej ok, tylko do takich akcji potrzeba dobrego uświadomienie ludzi i ich uwrażliwienie na ochronę środowiska… sami ekolodzy nic nie zdziałają jak nie będzie ogólnego zaangażowania społeczeństwa. A ludzie są leniwi i wygodni mają gdzieś to co dzieje się z naszą planetą… więc uważam, że nawet takie małe akcje są potrzebne.

  4. Jasiekmarc pisze:

    Ja zgadzam się z pierwszym komentarzem. Czytałem kiedyś wywiad z jakimś dziennikarzem, który postanowił żyć ekologicznie. Nie lata samolotem. Unika samochodów. Nie ma światła w nocy, a najlepsze było „Nie używamy szamponu. Włosy myjemy sokiem z cytryny i na początku czuje się pewien dyskomfort, ale potem organizm się przyzwyczaja”.

    Ja wolę ratować świat biorąc prysznic miast pluskać się w wannie, ograniczając zużycie jednorazowych woreczków (choć czasem biorę i używam przez rok), gasząc światło jak wychodzę z pokoju i segregując śmieci. Małe kroczki są cholernie ważne. Poszukaj w internecie jak na początku lat ’90 Bugaj mówił o budowaniu autostrad i rysowaniu pasków na drogach. Usłyszałem to niedawno i zrozumiałem…

  5. Kobieta z lekką dłonią pisze:

    Wybrałam się na zakupy do pewnego marketu. Podczas wykładania produktów na taśmę okazało się, że nie mogę spakować towaru w „foliówkę „jednorazową, lecz muszę kupić torebkę biodegradowalną za 60 gr. I co? I to kolejny krok sieci marketów do zarobienia na niewiedzy kienta. Byłam zła, że muszę targać do domu jakiś wór, który do niczego się nie przyda, nawet do gromadzenia w nim odpadów…

    Doodge, nie przesadzaj z tym wywożeniem śmieci do lasu. Nie wiem, czy komukolwiek by się chciało. Mi nie.

    Lubię segregować odpady:). Pocieszające jest, że odbiorają je odpowiednie śmieciarki. Mam także nadzieję, że poszczególne śmieci trafiają na odpowiednie miejsce na składowisku lub do zakładu segregacji.

  6. @Gladeria:
    I moim zdaniem właśnie od takiego uświadamiania są ekolodzy. Problem polega jedynie na tym, że świadomość ekologiczna przeciętnego ekologa jest na żenującym poziomie.

    @JasiekMarc:
    Pełna zgoda.

    @Kobieta:
    Wcale z tymi lasami nie przesadzam. To jest dość popularna praktyka wbrew pozorom. Pamiętaj, że część ludzi mieszka pod miastem i do pracy dojeżdża (także przez las).

  7. Gladeria pisze:

    Tylko, że jak już są jakies większe akcje to ludzie zwykli się wyśmiewać z ekologów i mają za nic ich „bezsensowne” gadanie… ciekawa jestem jak Ty starasz się wpłynąć na poprawę stanu naszego środowiska skoro tak otwarcie krytykujesz pracę innych… bo zawsze trzeba zacząć od siebie…

  8. @Gladeria:
    No oczywiście, że się wyśmiewają. Bo wybacz, ale nie potrafię się nie śmiać z bandy ekologów, którzy rozjeżdżają las samochodami terenowymi, aby protestować w obronie przyrody.

    Nie potrafię się nie śmiać, gdy przedstawiciel GreenPeace’u w mediach stwierdza, że „energia atomowa jest droga”, po czym chwilkę później przyznaje, że „gdy już się elektrownię wybuduje, to jest ona jedną z tańszych energii, i jedną z najmniej szkodliwych dla środowiska”, lecz podsumowując swoją wypowiedź stwierdza, że „jest przeciwny energii atomowej, gdyż jest droga i zanieczyszcza środowisko”.

    Można robić mnóstwo różnych akcji, zarówno małych, jak i dużych. Ważne tylko, aby pamiętać, co chcemy osiągnąć. Jeśli społeczeństwo wyśmiewa poważne, rozsądne akcje, które naprawdę mogą do czegoś doprowadzić, to zamiast rezygnować z tego typu akcji, weźmy się za edukację społeczeństwa. Nie rezygnujmy z prawdziwych rozwiązań, zastępując je małymi geścikami, które nie dość, że nie mają żadnego wpływu na środowisko (paradoksalnie papierowe torby szkodzą zbiornikom wodnym, gdyż służby porządkowe nie są w stanie ich wyłowić), to jeszcze oddalają nas od rozwiązań trudniejszych i prawdziwych.

    Jest mnóstwo prac naukowych, sporo naukowców zajmuje się ekologią, pracując nad technologiami, które naprawdę mogą coś zmienić. Kiedy ostatnio słyszałaś o jakiejś z tych technologii? Ależ nie, po co się tym interesować, przecież wszyscy wiemy, że ekologia polega na powrocie do jaskiń i samochodach napędzanych wodorem (do którego produkcji potrzebne jest prąd). Dojrzali ekolodzy powinni zastanawiać się, jak sprawić, żeby Polsce wcale nie były potrzebne tak wysokie limity emisji CO2, żeby polska energetyka była w coraz mniejszym stopniu oparta o węgiel, a w coraz większym o atom (bo niestety w naszej strefie klimatycznej alternatyw raczej nie ma).

    A teraz powtórzę argument dotyczący akcji, które cofają nas w rozwoju ekologicznym. Jeśli produkujemy tylko odrobinę śmieci mniej, to wszyscy jesteśmy spokojniejsi, bo przecież nie kupujemy torebek, więc jesteśmy eko. Spokojne są także władze miast, które nie muszą się przez kolejny rok martwić, co zrobić, aby uniknąć przepełnienia wysypisk śmieci. Spokojne są zatem także władze państwowe, gdyż nie muszą się martwić tym, że ich kraj stanie się wielkim wysypiskiem śmieci. W ten sposób władze te nie widzą potrzeby na dotowanie badań naukowych, opóźniając jednocześnie wynalezienie technologii, za pomocą której moglibyśmy w ogóle zminimalizować wysypiska śmieci. A tym samym sprawiamy, że technologie takie będą musiały być znacznie wydajniejsze, gdyż za kilka lat będą musiały być w stanie zutylizować znacznie większą liczbę odpadków. Dlatego też każda akcja w stylu
    „bądź wielkim ekologiem – kupuj torbę, zamiast dostać ją gratis” po prostu oddala nas od prawdziwych rozwiązań, jednocześnie utrudniając stworzenie takowych…

    @Kobieta:
    Oczywiście, że posiadają, ale płacą za ich opróżnianie. Im więcej śmieci, tym więcej płacisz.

  9. @Doodge
    Nie oczekuj od przeciętnego klienta hipermarketu opracowania technologii utylizacji odpadów. Małym kroczkiem jest zwróćenie uwagi na problem, który za jakiś czas może np. zaowocować w stosunku do posła czy radnego z pytaniem właśnie o ekologię.
    A juz za tydzień czy miesiąc – pytaniem do zarządcy budynku o możliwość segregowania śmieci. Poza tym ja np. mam zwyczaj odmawiania większości jednorazówek w sklepach, w których jeszcze są. Jedna siatka dziennie x 365 dni to już jest mały pagórek. A nie jestem wyjątkiem i mimo małych kroczków – to juz może być góra. Alternatywą jest nie robić nic.

  10. @Marzatela:
    Przeczytaj proszę jeszcze raz moją argumentację. Paradoks polega na tym, że w tej chwili, jeśli chcesz być ekologiczna, powinnaś w pewnym sensie generować jak najwięcej śmieci. Dokładnie ten sam problem mamy z ropą – dopóki nie będzie jej na tyle mało, aby wywindować ceny odpowiednio wysoko, bardzo trudno będzie sprawić, aby pojawiły się sensowne rozwiązania alternatywne.

    Rezygnacja z reklamówek jest mniej więcej tak samo dobrym rozwiązaniem, jak obiecanie każdemu Polakowi x pln od państwa w celu walki z drożyzną. Na chwilę to pomoże, potem doprowadzi to do wzrostu cen i trzeba będzie powiększyć kwotę x. I tak w kółko. To nie jest rozwiązanie, lecz oddalenie problemu.

    Nie chodzi o to, żeby przeciętny Kowalski stworzył technologię. Chodzi o to, aby wyedukować Kowalskiego na tyle, żeby wiedział, że potrzebna jest taka technologia, a nie zabawy w unikanie reklamówek i niejedzenie czekolady. I pod tym względem ta akcja ma właśnie przeciwny skutek.

  11. „świadomość ekologiczna przeciętnego ekologa jest na żenującym poziomie”.
    Myślę, że większym problem jest żenujący poziom
    świadomości ekologicznej nieprzebranej rzeszy konsumentów a nie grupy ekologów….
    Bierzesz na cel nie tego wroga. Jeśli jakis terroryzm nam grozi, to banalnego nawykowego konsumpcyjnego zapętlenia w nawyk robienia zakupów dla zakupów: zabicia czasu, dowartościowania, uśmiercenia leków i kompleksów, ścigania sie z innymi szczurami….

    Serdeczności

  12. Jasiekmarc pisze:

    @jah

    Ale z drugiej strony jak widzę greenpeace’owców piszących na chłodni kominowej „STOP CO2″…

    Mam wrażenie, że bycie ekologami to ich sposób na życie i zdobywanie całkiem niezłej kasy. Bo kto nie da ten „jest za niszczeniem Ziemi”. Więcej jest w tym akcji z mieszkaniem na drzewach niż rozwiązywania prawdziwych problemów.

  13. @jah:
    No nie do końca, bo wszystko ma swój początek. Ekolodzy chcą edukować społeczeństwo, a jedyne, czego większość z nich może nauczać, to totalne bzdury.

    Aczkolwiek oczywiście są pozytywne wyjątki – szkoda, że zazwyczaj media ich nie nagłaśniają.

    @Jasiekmarc:
    Dokładnie tak. Mam wrażenie, że sporej części polskich ekologów pomieszały się pojęcia „ekolog”, „antyglobalista” i „buntownik”.

  14. Jasiekmarc pisze:

    Dopełniając prawdzie: W moim odczuciu niebezpiecznie jest blisko „antyglobalistom” i „ekologom” do „Zielonych” i pseudointeligentów-humanistów typu „racjonalista.pl” i „neorelatywistów” Zazwyczaj podobne poglądy, podobny brak wiedzy o świecie, podobna łatwość w byciu autorytetem i podobny sposób na zarabianie pieniędzy. I poparcie u rozdającej pieniądze Europy.

  15. ->Jasiekmarc: bycie ekologami to ich sposób na życie i zdobywanie całkiem niezłej kasy
    Chłopie skąd to wziąłeś, z gusowskiego raportu?

    Przepraszam, ale przy takim poziomie argumentacji sięgającej po insynuację, ja wysiadam…
    Konkrety proszę. Czuję się mocno dotknięty, bo mam kumpla, który od 15 lat działa w ekologicznej fundacji i przyznam się, że widzę jak do tego „interesu” dokłada.
    Swoją drogą to, co napisałeś nie wiele przypomina powiedzenie „do roboty byście się wzięli”, którym tzw. normalsi zwykli stygamtyzować rozmaitych aktywistów. Widząc w tych aktywistach i społecznikach odstępstwo od „polskiej banalnej i promującej pasywizm normy”…
    Pozdr.

  16. I co Twój znajomy konstruktywnego zrobił jako długoletni działacz fundacji ekologicznej?

    W 2008 roku polski greenpeace dostał od naiwniaków w niego wierzących 1 872 348, 85 PLN. Jaki sukces osiągnął za te pieniądze? Czy nie lepiej, żeby te pieniądze dostała na przykład Polska Akcja Humanitarna, która faktycznie ma się czym pochwalić.

    Tak, to jest “do roboty byście się wzięli”

    Wydawanie bajońskich sum na opowiadanie, że energia atomowa jest niebezpieczna i trzeba inwestować w wiatraki (co jest oczywistą bzdurą totalną) wydaje mi się lekko bezsensowne. I nie wiem czemu mam czytać w gazecie, że człowiek poświęcający życie walce na rzecz wiatraków jest autorytetem – jest idiotą raczej.

  17. Tia, problem w tym iz ekologia jest obecnie niczym innym jak dobrym pretekstem do wyciagania kasy z ludzi. Za pierwszym hipermarketem, ktory wprowadzil torby „ekologiczne” (ktore ponoc i tak sie nie rozkladaja) poszli wszyscy inni, dochodzac do sytuacji absurdalnych, gdzie w sklepach (kilka takich widzialem) wisza tabliczki – „torby zrywki, 50 gr – dbamy o ekologie”. Sek w tym, ze to sa te same torby jakie kiedys byly za darmo. Co ma wspolnego z ekologia to, ze Carrefour czy Spolem beda mialy kilka milionow ekstra zysku?

  18. Ciekawy jest także wynik badania energooszczędności budynków wykonanego ostatnio przez ISOLVER. Jednymi z najmniej oszczędnych budynków są warszawskie siedziby GreenPeace i WWF. Może zatem w ramach strategii małych kroczków zacząć od własnego podwórka?

Dodaj odpowiedź do Jasiekmarc Anuluj pisanie odpowiedzi