Jednym z mniej przyjemnych obowiązków większości z nas jest płacenie rachunków. Nieprzyjemność tej czynności wynika nie tylko z faktu, że oddajemy komuś nasze ciężko zarobione pieniądze. Drugą przyczyną jest zapewne to, że musimy o dokonaniu tych płatności pamiętać. Czy zdarzyło się Wam zapomnieć o zapłaceniu rachunków? A może macie czasem myśli „zapłaciłem czy nie zapłaciłem już w tym miesiącu?”. Oczywiście w pewnym sensie lekarstwem na te problemy są polecenia zapłaty. Tylko czy aby na pewno chcecie, aby bank wykonywał przelewy z Waszego konta bez Waszej wiedzy? Ja z różnych powodów za takim układem nie przepadam. Jak zatem radzę sobie z płaceniem rachunków, jednocześnie nie zaprzątając sobie głowy myśleniem o nich?
Rozwiązanie jest bardzo proste i wdrożenie go w życie trwa od kilku do kilkunastu minut. Otóż nie muszę pamiętać o rachunkach, ponieważ coś przypomina mi o nich. Przypomina wtedy, kiedy należy je zapłacić. A tym czymś jest Google Calendar.
Jak to wszystko działa?
Stworzyłem sobie osobny kalendarz o nazwie płatności. Następnie dodałem do niego wszystkie płatności, które muszę wykonać w danym miesiącu i ustawiłem te zdarzenia jako powtarzalne (znaczną część rachunków płacimy co miesiąc). Oczywiście gdybym na tym skończył, to kalendarz ten nie byłby jeszcze zbyt pomocny, gdyż nadal musiałbym go sprawdzać, a tym samym musiałbym o nim pamiętać.
Tu z pomocą przychodzi bardzo przydatna funkcja Google’owego kalendarza – powiadomienia (w tej chwili za pomocą e-maili lub SMSów). Ponieważ korzystam z internetowego banku i przelewy wykonuję korzystając z komputera podłączonego do internetu, zupełnie logiczne wydaje się skorzystanie z przypomnień wysyłanych pocztą elektroniczną.
W ten sposób nie muszę pamiętać o rachunkach – przypominają mi o sobie same wtedy, kiedy powinienem je zapłacić. Przypomnienie o danej płatności trzymam w skrzynce odbiorczej do momentu, gdy jej nie wykonam. W ten sposób pozbyłem się niepewności, czy zapłaciłem, czy nie.
Kolejną zaletą jest to, że przelewy wykonywane są wtedy, kiedy muszą, a tym samym pieniądze pracują maksymalnie długo na mnie.
Miło, że dzielisz się tym ustrojstwem. Od niedawna sam zacząłem z tego korzystać. Zwłaszcza smsowe przypominanie jest niezawodne i dla kogoś tak zapominalskiego jak ja jest wybawieniem.
Google naprawdę jest wszechstronne
@Lunetarius:
Potwierdzam, powiadomienia SMSem są bardzo przydatne, choć akurat do tego zastosowania w moim przypadku o wiele lepiej sprawdzają się powiadomienia mailowe.
Niedzielne rady :D
Podoba mi sie…
Ufasz na google’om na tyle, by korzystać z ich kalendarza? Ja mam wątpliwości, choć rzeczywiście Google Calendar fajnie działa.
@Surion E.
Ufam, że działają. Korzystam z Calendara już dość długo (poczta na gmailu, a firmowa na Google Apps) i nigdy się nie zawiodłem. W sumie wolę zaufać im, niż twórcy jakiegoś małego programiku, czy polskim dostawcom podobnych usług.
Natomiast nie są to zbyt poufne informacje (biorąc pod uwagę, że rachunki w moim przypadku w większości roznoszone są przez osoby, które poufności przesyłek nie zapewniają – patrz zostawianie rachunków u sąsiadów, itp…).
indywidualna produktywność to ciągle nasza pięta achillesowa. Ciekawe, czy z tej darmowej aplikacji korzystają urzędnicy?
@Jah:
Podejrzewam, że nie. Oni pewnie potrzebują pełnego pakietu M$ Office, aby sprawdzić pocztę…
oj, tak, masz rację :)
Fastidious replies in return of this matter with genuine arguments and describing all concerning that.